Pies przywiązany do płotu wrócił do właścicieli

23 lutego do starachowickiej Straży Miejskiej wpłynęło niecodzienne zgłoszenie. Przy ulicy Kasztanowej mieszkaniec osiedla znalazł psa przywiązanego do płotu grubym kablem. Szybko rozpoczęto poszukiwania właściciela czworonoga. Informację odnośnie zajścia na swoim Facebooku przekazał także Prezydent Miasta Marek Materek. W komentarzach pod postem zawrzało, a większość osób za winowajcę uznała anonimowego właściciela psa.

Zgubę przewieziono do przychodni weterynaryjnej "As" doktora Dariusza Białonia. Początkowo pies był wystraszony podróżą w aucie strażników miejskich, ale po czasie okazał się przyjaznym zwierzakiem. Został zbadany, nakarmiony i zaczipowany. Szybko odnaleźli się także jego właściciele.

25 lutego do lecznicy Dariusza Białonia zgłosiło się dwóch mężczyzn, mieszkańców Wąchocka. Według nich ktoś ukradł im psa z posesji lub ten sam uciekł. Nie wiadomo jak trafił do Starachowic, ani kto i dlaczego przywiązał go tam do ogrodzenia. Pojawiły się głosy, że ktoś mógł zrobić to w dobrej wierze, aby ułatwić odnalezienie zwierzaka. Choć pod informacją na facebookowej stronie przychodni weterynaryjnej "As" ponownie rozgorzała dyskusja na temat tego, czy zwierzę powinno wrócić do właścicieli, wszelkie niepokoje zostały wyciszone przez samych pracowników lecznicy.

"Powtarzamy to wielokrotnie, ale jak widać co jakiś czas na forum rozwija się dyskusja pt.: „dlaczego pies wrócił do właścicieli?”. Ano dlatego, że nie było podstaw do tego, aby nie mógł wrócić. W tym konkretnym przypadku Straż Miejska była na miejscu i podjęła taką właśnie decyzję." - napisano na stronie przychodni.