fbpx

Polecamy

"Młodzi Zdolni": Pełni pasji i dystansu do siebie - Ania i Maciej, właściciele Burgerowni „Krówka i Połówka”

To jedna z ciekawszych rozmów jakie miałam okazję odbyć w ramach cyklu „Młodzi Zdolni”. Dzisiejszych bohaterów wyróżnia kilka rzeczy: po pierwsze to duet (choć docelowo stanowią tercet), po drugie są pełni pasji, dystansu do siebie, dobrego humoru, a przede wszystkim szacunku do swoich gości. O prowadzeniu biznesu w Starachowicach i wielkim gastronomicznym sukcesie rozmawiamy z Anią i Maciejem - właścicielami Burgerowni „Krówka i Połówka”, która w kilka tygodni stała się kulinarnym hitem wśród mieszkańców naszego miasta.

- „Krówka i Połówka” to bez wątpienia kulinarny przebój na mapie Starachowic i ogromny sukces Wasz czyli właścicieli - dzielicie życie przed i po decyzji o założeniu własnego lokalu?

- Ania: Tak!

- Maciej Nie!
(śmiech)

- No dobrze to może zacznijmy od samego początku czyli skąd u Was zainteresowanie szeroko rozumianą gastronomią? Zawsze to lubiliście czy jakaś sytuacja życiowa zmusiła Was do podjęcia takiej pracy?

- A i M: Chyba zawsze to lubiliśmy ale przez ponad dziesięć lat pracowaliśmy w gastronomii dla kogoś, w pracy zresztą się poznaliśmy. We troje (Ania, Maciej i nieobecny podczas rozmowy Marcel - przyp. red) podjęliśmy też decyzję o odejściu z poprzedniej pracy i otworzeniu własnego lokalu.

- Co miało na to wpływ?

- A i M: Atmosfera w pracy ale też słabe zarobki...

- Gdzie wcześniej pracowaliście bo z tego co wiem były to zupełnie innej dziedziny…

- A: Faktycznie, ja studiowałam co prawda dziennikarstwo ale od lat pracowałam w gastronomii.

- M: Ja jestem informatykiem i pracowałem w swoim zawodzie

- A: Marcel ma wykształcenie gastronomiczne ale on z kolei najczęściej obsługuje gości i stoi za barem :)

- Kiedy podjęliście decyzję że czas na własna działalność?

- A: Dwa lata temu dojrzeliśmy do decyzji, że teraz albo nigdy. Bardzo szybko znaleźliśmy lokal, jeszcze szybciej go wynajęliśmy i rozpoczęliśmy sami remont. Na początku nie było nas stać żeby zatrudnić kogokolwiek do pomocy, wszystko robiliśmy sami - malowanie, wystrój, logo...przez trzy miesiące pracowaliśmy non stop ale warto było...

- Powiem szczerze, że kiedy czytałam informacje wrzucane na portale społecznościowe, że ma powstać w Starachowicach burgerownia z prawdziwego zdarzenia, pomyślałam bardzo sceptycznie, „oho, kolejny lokal, który za chwilę się zamknie” i bardzo się cieszę, że się pomyliłam. Lokalizacja „Krówki i Połówki” czyli ulica Młynarska, tez raczej nie kojarzyła się z dobra gastronomią, a jednak Wam się udało, co Was wyróżnia na tle innych?

- M: Pasja do gotowania i przede wszystkim świeże produkty. Mięso mamy z eko hodowli, jest zawsze świeże, nie mrozimy go, bułki według naszej receptury piecze nam zaprzyjaźniona piekarnia bez żadnych polepszaczy, stawiamy na produkty sezonowe i lokalne zgodnie z ideą slow food. Wierzymy, że dobre jedzenie samo się obroni.

- A propos nazwy, to skąd taki pomysł?

- A i M: Nazwę wymyśliliśmy razem, chcieliśmy żeby kojarzyła się i z wołowiną no i czymś do picia :)

- „Krówka i Połówka” w kilka miesięcy zdetronizowała inne miejsca, pojawiła się też opcja dowozu do domu, a teraz doczekała się swoich filii. Działacie na zasadzie franczyzy?

- A i M: Początkowo nie braliśmy opcji dowozu pod uwagę ale na prośbę klientów wprowadziliśmy taką usługę. Tak, działamy na zasadzie franczyzy. W biurze patentowym zastrzegliśmy nazwę i znak co trwało kilka miesięcy. Do jesieni będziemy mieli otworzonych dziesięć lokali (Starachowice, Skarżysko, Ostrowiec, Sandomierz, Iłża, Jędrzejów, Warszawa Bemowo, Piaseczno). Każdy kto chce tak naprawdę może otworzyć „Krówkę i Połówkę”. Można to zrobić starając się np. o dotację z Urzędu Pracy - 20 - 30 tysięcy w zupełności wystarczy żeby rozkręcić biznes. Na franchising.pl (katalog franczyz z wszystkich kategorii - przyp. red.) wystarczy wyszukać „Krówka i Połówka” i zapoznać się z opisem systemu franczyzowego. Następnie zgłosić się do nas i tyle.

- Jaki jest przepis na biznesowy sukces w Starachowicach?

- M: Nie kłamać klientów i zawsze dawać świeże jedzenie, my tak naprawdę specjalizujemy się w wąskiej dziedzinie - burgerach i to jest klucz do sukcesu.

- A: Bo jak w karcie restauracji jak jest kilkadziesiąt pozycji z menu to zgodnie z powiedzeniem „Jak jest coś do wszystkiego, to jest do niczego”...

- M: My tak naprawdę niewiele zmieniliśmy od początku istnienia „Krówki”, robimy wszystko tak samo, zmieniamy tylko burgera miesiąca w zależności od dostępności produktów sezonowych.

- Co do burgerów miesiąca to słyniecie z niespotykanych połączeń, terasz króluje burger z arbuzem, fetą i orzechowym pesto? Kto wpada na takie szalone pomysły?

- M: Wspólnie wymyślamy, potem testujemy na sobie i jeżeli zaskoczy to włączamy do menu jako burger miesiąca. Kierujemy się też dostępnością produktów.

- Ile szacunkowo sprzedajcie burgerów?

- M: Około 4 tysięcy miesięcznie, z czego 1/3 to dowóz.

- Wow! Ta liczba robi wrażenie ale za sukcesem prawie zawsze stoi ciężka praca, jak wygląda Wasz dzień?

- A: Zakupy, doglądanie wszystkiego i praca, wymieniamy się z Maćkiem i zastępujemy w obowiązkach.

- Nie macie pokus żeby otworzyć coś więcej niż burgerownię, np. jakąś ekskluzywną restaurację?

- M: Nie, nie mamy takich pokus. Lubimy to co robimy i robimy to dobrze, to wystarczy.

- A podglądacie konkurencje? Chodzicie do innych lokali? Jakie jest Wasze zdanie na temat gastronomii w Starachowicach?

- A i M: Chadzamy do tzw. konkurencji i niestety w większości jest to jedzenie rozmrożone...mrożonki to wielkie przekleństwo naszej miejscowej gastronomii. Ale zdecydowanie polecamy Pizzerię Era Ora, Zapiecek, Joker Pizza i Sushi To, tam można śmiało jeść!

- Lubicie jeszcze gotować prywatnie czy gotowanie w pracy już zupełnie wystarczy?

- A i M: Lubimy i gotujemy :)

- Często włączacie się w akcje charytatywne, organizujecie też Mad Dog Challenge (czyli konkurs na zjedzenie najostrzejszego burgera) , przydatne są w tym media społecznościowe?

- M: Większość inicjatyw rodzi się u nas spontanicznie ale kluczowe sprawy lubimy przedyskutować z naszymi gośćmi jak np. wystrój, do tego jest niezbędna komunikacja na portalach.

- Przedostatnie pytanie - czy da się żyć w Starachowicach z gastronomii?

- A i M: Da się, wystarczy sporo samozaparcia i motywacji.

- Czego Wam życzyć? Jeszcze kilku burgerowni więcej czy długiego urlopu? Jest on w ogóle możliwy?

- M: „Krówki” w każdym mieście Polski!

- A: Odpoczynek czy urlop jest możliwy bo wymieniamy się z Maćkiem w obowiązkach, „Krówka” to takie nasze dziecko więc nawet na wakacjach z tyłu głowy myśli się jednak o pracy ale mam poczucie, że to jest moje i muszę o to dbać - wtedy goście do nas wrócą.

- Zatem życzymy kolejnych lokali i jednak zasłużonego odpoczynku też! Dziękuje za rozmowę.


reklama


Skomentuj

Upewnij się, że wymagane pola oznaczone gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

powrót na górę

Kronika policyjna

Straż pożarna

Sport

Menu

Polecamy

Social media